Fabryka Ariadny - historia
Łódź. Początkowo małe rolnicze miasteczko liczące w 1821 roku 799 mieszkańców, w ciągu niespełna stulecia przekształciła się w tętniący życiem ośrodek przemysłowy zamieszkany przez 600 000 osób. Wszystko zaczęło się właśnie w 1821 roku, gdy administracja rządowa Królestwa Polskiego wytypowała Łódź jako idealne miejsce do budowy nowych osad o charakterze rzemieślniczo-przemysłowym. Wkrótce potem do miasta zaczęli napływać rękodzielnicy - majstrzy i czeladnicy sukienniczy oraz tkacze bawełniano-lniani, którzy dali początek rozwojowi przemysłu włókienniczemu. Nie trzeba było długo czekać, by w Łodzi jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać kolejne fabryki - przędzalnia Księży Młyn, zakład bawełniany Ludwika Geyera Biała Fabryka, czy Manufaktura. Wszystkie one stoją do dzisiaj - monumentalne budowle, pięknie odrestaurowane, pozwalające wyobrażać skalę produkcji oraz pozycję Łodzi na europejskim rynku tekstylnym.
Jednak, chociaż wszystkie z wymienionych przeze mnie fabryk są godne zobaczenia, chciałam dzisiaj opowiedzieć o innej fabryce łódzkiej. Jakże ważnej dla każdej hafciarki i każdego hafciarza w Polsce.
Fabryka Ariadny to pierwsza i jedyna fabryka na ziemiach Królestwa Polskiego zajmująca się produkcją nici. To także jeden z nielicznych zakładów z końca XIX wieku, które do dziś pracują i produkują te same wyroby.
W 1893 roku petersburski kupiec otworzył przy ul. Milscha 34 (obecnie M. Kopernika) fabrykę bawełnianych tasiemek i nici pod nazwą L. Louri i Co. Rok później w spółkę z nim weszli: Juliusz Kunitzer oraz Juliusz i Ludwik Heinzel, tworząc spółkę akcyjną - Towarzystwo Akcyjne Łódzkiej Fabryki Nici. Przenieśli oni produkcję w bardziej odpowiednie miejsce - do świeżo wybudowanego gmachu z czerwonej cegły, który górował nad Widzewem, wtedy będącym jedynie podmiejską wsią. Dopiero potem powstała ulica oraz stacja kolejowa, obie biorące nazwę od fabryki - Niciarniana.
Budynek przędzalni można uznać za jeden z pierwszych obiektów fabrycznych w Polsce o cechach secesji, która mocno czerpała z historyzmu - między innymi gotyku. Może to stanowić dowód na to, iż Łódź było miastem nowoczesnym, a światowe prądy artystyczne docierały tu naprawdę szybko. Ignacy Markiewicz, architekt odpowiedzialny za projekt fabryki, nawiązał w swoim dziele do secesji wiedeńskiej głównie poprzez kształt okien - szerokie, prostokątne, trójdzielne, zamknięte spłaszczonymi łukami. Secesja czerpała również ze średniowiecznej architektury obronnej - fabryka zatem przypomina swoją formą zamek z narożnymi wieżami.
W przędzalni wytwarzano nici do szycia, haftowania, szydełkowania oraz wełniane tasiemki. W 1899 roku w fabryce pracowało 488 osób, z czego 2/3 stanowiły kobiety.
Niestety, mimo dobrego startu, firma nie wytrzymała konkurencji Newskiej Manufaktury Nici, która mieściła się w Petersburgu. Należała ona do wielkiego międzynarodowego koncernu J.&P. Coats Limited z siedzibą w Glasgow. Słusznie założono, że walka z tak potężnym gigantem o ugruntowanej pozycji nie ma sensu, dlatego postanowiono o włączeniu polskiej fabryki w skład koncernu. W ten sposób fabryka znalazła się w rękach Anglików i, jak wkrótce się okazało, były to dobre ręce. Fabryka rozbudowywała produkcję, poszerzała asortyment, a także zdobywała nowe rynki zbytu w Azji. Rozbudowywano również kompleks fabryczny - wkrótce wybudowano dla pracowników szpital fabryczny oraz osiedle robotnicze, którego część stoi do dziś.
Podczas I Wojny Światowej przemysł włókienniczy na terenie całego miasta został unieruchomiony głównie ze względu na brak surowców i odcięcie od rynku zbytu. Od października 1916 roku Fabryka znalazła się pod okupacją władz niemieckich. W tym czasie zdewastowano linie produkcyjne, zdemontowano maszyny i skonfiskowano wszystko, co było w jakikolwiek sposób wartościowe. Zniszczenia udało się odbudować po wojnie - Fabryka podźwignęła się ze zniszczeń i powróciła do produkcji nici.
Pod koniec lat dwudziestych Fabryka została podłączona do miejskiego zasilania elektrycznego. W Fabryce pracowało wtedy 709 osób, z czego aż 420 stanowiły kobiety a prawie 100 osób to tzw. młodociani, czyli osoby w wieku 15-18 lat (14 chłopców, 84 dziewcząt). Łatwo zatem wyliczyć, iż załoga Fabryki w 70% była kobieca - od samego początku to kobiety nadawały ton pracy i udowadniały, iż przemysł włókienniczy był zawodem sfeminizowanym. Praca młodocianych była ściśle monitorowana przez inspekcję pracy. Młodocianych pracowników posyłano również do dokształcających szkół wieczorowych.
W dni powszednie pracowano od 8:00 do 17:00. W soboty - od 8:00 do 14:00. Pracownikom przysługiwała godzinna przerwa między 12:00-13:00. W tym czasie spożywano w zakładowej jadalni ciepły posiłek - przyniesiony z domu bądź zakupiony w działającej od 1928 roku kuchni przyfabrycznej. Na terenie fabryki działała również piekarnia oferująca pracownikom chleb po atrakcyjnych cenach, a także łaźnia, z której można było korzystać raz w tygodniu.
W tym okresie Fabryka działała jak dobrze naoliwiona maszyna, o czym świadczą dodatnie bilanse spółki sięgające prawie 4mln funtów czystego zysku. Wartość gruntów, budynków i pozostałego majątku szacowano natomiast na łącznie ponad 10 milionów złotych. Znaczny spadek zaobserwowano podczas kryzysu gospodarczego na początku lat 30. Wtedy firma działała jedynie przez 2 dni w tygodniu, pracowników nakłaniano do wykorzystywania przysługujących im urlopów, a wynagrodzenie obniżono o 15%.
Po I Wojnie Światowej, spółka znów zarządzana była przez Anglików. Również kierownicze stanowiska obsadzone były wyłącznie cudzoziemcami z angielskiej centrali. Zza granicy sprowadzano także monterów i majstrów, którzy spędzali w Polsce kilka-kilkanaście tygodni wdrażając polskich pracowników do pracy z nowoczesnym sprzętem. Gdy w 1934 roku Fabryka uruchomiła produkcję nici do haftowania i wyszywania, na rok sprowadzono chemika Charlesa Wrighta - specjalistę od farbowania nici. Polskich pracowników często wysyłano na zagraniczne szkolenia finansowane przez firmę - do Wielkiej Brytanii, Austrii czy Czechosłowacji. Przechodzili oni szkolenia w kwestii obsługi nowoczesnych maszyn - automatów, czy maszyn do nawijania przędzy. Chciano w ten sposób jak najbardziej uniezależnić się od kosztów sprowadzania cudzoziemców.
W latach trzydziestych cały czas wzrastało zainteresowanie produktami firmy. Popularne stały się również domowe maszyny do szycia. Przyczyniło się to do dalszego rozwoju fabryki, sprowadzania kolejnych maszyn z państw europejskich, a także poszerzania rynków zbytu. Liczba pracowników wzrosła do 1000 osób, a biura sprzedaży prowadzono nie tylko w Łodzi, ale również w Warszawie i Lwowie.
Niestety, wszystko zmieniło się wraz z nadejściem II Wojny Światowej. Fabryka ponownie trafiła w ręce Niemców. Tym razem jednak nie zrabowano wartościowych maszyn. Zamiast tego fabrykę przemianowano na Litzmannstadter Fabrik für Nahgarne. Zmianiono również nazwę ulicy z Niciarnianej na Idastrasse. Aż do końca wojny fabryka produkowała nici z włókien sztucznych wykorzystywane w przemyśle lotniczym.
Po wojnie fabryka szybko stanęła na nogi. Zakład zaczął pracę już na przełomie stycznia i lutego 1945 roku, już nie pod niemieckim szyldem, lecz jako Łódzka Fabryka Nici. We wrześniu tego samego roku w fabryce pracowało już 800 osób, a roczna produkcja wynosiła 151 ton nici.
Od 1945 roku fabryka przeszła wiele zmian nazwy. W 1946 przemianowano ją na Państwowe Zakłady Przemysłu Bawełnianego Nr 16. Już po trzech latach przekształcono je w Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. Hanki Sawickiej, by w 1964 roku w nazwie po raz pierwszy pojawiła się postać z mitologii greckiej - Ariadna, która wręczyła Tezeuszowi nić, dzięki której bezpiecznie wydostał się z labiryntu Minotaura. Od 1975 roku firma działała pod nazwą Widzewska Fabryka Nici im. Hanki Sawickiej "Ariadna", którą w 1990 skrócono do samej Widzewskiej Fabryki Nici. Nazwę, którą znamy obecnie - ARIADNA SA Fabryka Nici, nadano firmie w 2000 roku.
Zarówno Fabryka Ariadny, jak i sama firma zajmuje bardzo ważne miejsce w historii rozwoju przemysłu tekstylnego w Polsce. Obecnie nie ma chyba na terenie naszego kraju hafciarki, czy hafciarza, którzy w swojej karierze nie korzystaliby z produktów Ariadny. Przystępne cenowo, dostępne w niemal każdej pasmanterii, czy to stacjonarnej, czy internetowej, a przy tym produkowane lokalnie, od końca XIX wieku w tym samym miejscu - fabryce z czerwonej cegły przy ulicy Niciarnianej w Łodzi.
Odkąd zamieszkałam w Łodzi, wiedziałam, że prędzej czy później napiszę post o Fabryce Ariadny. Nie ukrywam, zwlekałam z tym dobrych kilka miesięcy, ale nie żałuję, że artykuł powstał dopiero teraz. Poszłam obejrzeć fabrykę, gdy początek artykułu był już napisany, a ja miałam pojęcie o historii tego miejsca. I muszę przyznać, że widok tego olbrzymiego budynku, w pięknym majowym słońcu, ukazujący się tuż po wyjściu z parku Baden-Powella, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nie spodziewałam się, że gmach fabryki jest tak okazały. Duże okna nadają mu jednak lekkości, a drzewa rosnące od ulicy sprawiają, że fabryka pięknie komponuje się z otoczeniem. Cieszę się, że fasada fabryki przez te wszystkie lata nie została zmieniona - na przykład pokryta tynkiem. Możemy dzięki temu podziwiać budynek w takiej formie, w jakiej został wybudowany ponad 100 lat temu.
Na sam teren fabryki nie ma wejścia, można jedynie podejrzeć podwórze i snuć przypuszczenia, do czego poszczególne budynki służyły kiedyś, a do czego służą dzisiaj. Jednak na skrzyżowaniu Niciarnianej z Czechosłowacką, możemy zajrzeć do niewielkiego sklepu Ariadny, gdzie prowadzona jest sprzedaż półhurtowa. Niestety, czynny jest w dni powszednie w godzinach bodajże 7:00-15:00, więc ze względu na swoją pracę na etacie, nie mam możliwości robić w nich zakupów.
Warto również obejść teren fabryki naokoło, skręcając w Czechosłowacką, następnie w Mazowiecką i w Nowogrodzką. Tak właśnie zrobiłam, dzięki czemu zobaczyłam kilka drewnianych domków, tak charakterystycznych dla wiejskich zabudowań, wyglądających niezwykle malowniczo, jakby nie było, w centrum dużego miasta. Od strony Nowogrodzkiej możemy również podziwiać prawdopodobnie oryginalny ceglany mur - w tym momencie niestety niemal całkowicie pokryty graffiti.
Podsumowując - będąc w Łodzi warto odwiedzić to miejsce. Obejrzeć budynek z tak ciekawą historią, który przecież przez te wszystkie lata praktycznie się nie zmienił. Dzięki temu możemy wyobrazić sobie, jak wyglądało to miejsce, pracownicy, a także sama praca tutaj na początku XX wieku, gdy urządzenia były napędzane maszynami parowymi. Zdecydowanie polecam spacer na ulicę Niciarnianą w słoneczny dzień. Myślę, że nie będziecie jej żałować.
Źródła:
Historia, Ariadna, https://ariadna.com.pl/historia/
Arkadiusz Dąbrowski, Łódzka Fabryka Nici - żywy symbol Ziemi Obiecanej, Wirtualna Łódź, http://www.historycznie.uni.lodz.pl/fabryka_nici.htm
Pierwsza w Polsce Fabryka Nici - pamiątki, Zwiedzaj Łódź, https://www.zwiedzajlodz.pl/2017/04/29/pierwsza-w-polsce-fabryka-nici-pamiatki/
Archiwum Państwowe w Łodzi, https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/jednostka/-/jednostka/10115846
Fabryka Nici "Ariadna" S.A., FotoPolska, https://fotopolska.eu/Lodz/b33477,Fabryka_Nici_Ariadna_SA.html?f=
Comments