Haft wilamowicki
Y Wymysoü zȧjn ju śejny mȧkja
Zy kyna zih zjyr śejn brȧta
Y dy kjyh gejn zy ju śejn ogycün
Ym krȧćum śtejn zy ind byfür
Dy pobütkja müsa glanca
Do zy beser kyna tanca
S’miöela mü ju zȧjn gyśłosa
Do zy beser kyna pösa
Ym gyśtałt zȧjn ju śejny ruza
Do zy beser kyna kuza
Ufum hacła ej ȧ kroücła
Do zy s’giełd hon śtejn ym macła
_________________________________
Wilamowianki to ładne dziewczyny
Umieją się bardzo ładnie wystroić
Do kościoła chodzą ładnie ubrane
A w karczmie stoją zawsze z przodu
Półbuty muszą błyszczeć
Żeby lepiej mogły tańczyć
Buzia musi być zamknięta
Żeby lepiej mogły całować
Na gorsecie piękne róże
Żeby lepiej mogły mówić
Na serduszku srebrny krzyżyk
(Który znaczy) Że pieniądze mają stać w miarce
- Wymysiöejer śejny mȧkja (Wilamowianki ładne dziewczyny), pieśń ludowa z Wilamowic
Wilamowice - miasto w południowej Polsce, w województwie śląskim, w powiecie bielskim, siedziba władz gminy miejsko-wiejskiej Wilamowice. Część ludności tego niewielkiego miasta stanowią Wilamowianie – przedstawiciele grupy etnicznej germańskiego pochodzenia tradycyjnie posługującej się odrębnym językiem wilamowskim (obecnie zagrożonym wymarciem i intensywnie rewitalizowanym) i noszącej strój wilamowski.
Obszar ten leży w Kotlinie Oświęcimskiej, na skraju północnej części Pogórza Beskidu Małego, który stanowi jego południową granicę. Od wschodu opływa go rzeka Soła, a od północnego zachodu opiera się o brzegi Wisły.
Wilamowice to jedna z najstarszych miejscowości zachodniej Małopolski. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z XIII wieku. Nazwa wywodzi się od Wilhelma, który podobno w 1250 roku założył pobliską Starą Wieś, a kilka lat później przybyłych osadników ulokował na miejscu dzisiejszych Wilamowic. Tereny te początkowo należały do Ziemi Krakowskiej, następnie do księstwa oświęcimskiego w granicach Śląska, który od 1327 roku należał do Królestwa Czeskiego. Ziemie te powróciły do Korony Polskiej i od 1564 roku weszły w skład województwa krakowskiego, by po pierwszym rozbiorze stać się częścią Austrii. Po upadku Austro-Węgier w 1918, Wilamowice powróciły w granice Polski. Nieciekawe losy spotkały te tereny w okresie II wojny światowej, a także po niej. Podczas niemieckiej okupacji, część mieszkańców wpisała się na Volkslistę - zarówno dlatego, że ludzie rzeczywiście byli proniemieccy, ale także ze względów swojego bezpieczeństwa.. Mieszkańcom zabroniono mówić po polsku, tych, którzy określali się jako Polacy, wysiedlano i wysyłano na roboty do Niemiec. Po zakończeniu wojny polskie władze uznały mieszkańców Wilamowic za Niemców - zaczęło się ich prześladowanie, karanie więzieniem, a także wysyłki do obozów pracy. Zabroniono mówić językiem wilamowickim oraz ubierać się w tradycyjny strój - do tej pory chlubę okolicznych kobiet, po wojnie uznany za obcy, niemiecki. Niestety, powojenne represje sprawiły, że język wilamowicki praktycznie zanikł, a w tradycyjnych strojach nikt nie chodził. Po raz kolejny trudna historia wpłynęła na praktycznie całkowite wyplenienie tego lokalnego dziedzictwa.
Strój wilamowicki używany był tylko w Wilamowicach, a to też jedynie przez kobiety. Męski ubiór zanikł jeszcze przed I wojną światową, ale nie wyróżniał się prawdopodobnie niczym spośród strojów w ościennych regionach. Został on całkowicie zarzucony na rzecz stroju miejskiego, na co wpływ miały wyprawy kupieckie mężczyzn, skutkujące kontaktami z szerokim światem. Dzięki nim wyrabiali oni praktyczniejsze spojrzenie na swój ubiór, który miał być przede wszystkim funkcjonalny, a także tańszy. Niestety, sprawiło to, że męskie stroje nie przetrwały do naszych czasów - ani w postaci fizycznych elementów ubioru, ani nawet w ikonografii. Józef Latosiński pisał: "Dawniejszy ubiór mężczyzn stanowiła kapota z granatowego sukna, a w porze zimowej oprócz tego płaszcz fałdzisty z długą peleryną. Starodawny ten strój mieszczański ustępuje coraz bardziej obecnie miejscu ubiorom <<pańskim>>". Jak widać, nie jest to opis, który wyczerpywałby temat. Zdecydowanie więcej informacji znajdziemy w opracowaniu Wilamowianie i ich stroje, ale żaden z opisanych tam elementów męskiego stroju nie był udekorowany haftem, zatem nie będę się nad męskim przyodziewkiem rozwodzić.
Najstarsze wzmianki o strojach kobiecych można znaleźć w parafialnych księgach chrztów i śmierci z 1640 roku. Zapisano w nich dary, jakie miejscowe kobiety lub ich spadkobiercy złożyli na rzecz kościoła. Były to: "tuwalnia rąbkowa (tuwalnia - chustka, ręcznik) ze złotym szyciem, tuwalnie z szyciem czerwonym jedwabiem sztuk 13, tuwalnie z czarnym szyciem 3 sztuki, rąbkowa chustka - szerzynka kwiatami złotymi szyta, obrus mały rąbkowy, który darowało rzeźniczka, obrus nowy na półdziesiątą łokcia, ręczników 6 wyszywanych różni ludzie oddali, na obrus płótna pięknego dały półczwarta łokcia i koroneczki małe na końcach". Mowa również o tuwalni rąbkowej i szerzynce z jedwabnym czarnym szyciem. W 1642 roku dodano zapis, iż pleban wilamowicki sprawił wełną czerwoną kitajkową haftowane tuwalnie" oraz że w inwentarzu kościoła znajduje się "tuwalni wyszytych szesnaście, z tych czternaście z czerwonym szyciem, jedna z białym, jedna z czarnym", zaś pod datą 1692 wymienione są tkaniny użyte na antepedia: tabin wzorzysty, kitaj, biała turecka materia i fursztat. W 1717 r podarowano dwa fartuszki: jeden z koronkami szychowymi, a drugi, mogący służyć na obrus na ołtarz, który był "czerwonym jedwabiem kwiatkami wyszywany". Zapisy te są niezwykle istotne. Jasno wskazują, że już w XVII wieku na terenie Wilamowic istniał ozdobny strój, który niewątpliwie świadczył o statusie materialnym żyjących tu kobiet. Zapisy te ponadto wymieniają konkretne części odzieży kobiecej, wspominają o ozdobach w postaci szycia, czyli haftu jedwabiem czerwonym, białym i czarnym, a oprócz tego wełną kitajkową. Stosowano też złoty haft - "złocisty z kwiatkami".
U kobiet wyróżniano trzy rodzaje odzieży: stroje uroczyste, noszone na ważne święta takie jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc, a także odpust i wesele; stroje na mniejsze święta i niedziele, przy czym zamożne kobiety starały się mieć inny ubiór lub chociaż jego elementy na każdą niedzielę miesiąca. Oprócz tego była też odzież codzienna, robocza - latem płócienna, zimą grubsza, częściowo wełniana. Były to proste formy odzieży, sporządzane często we własnym zakresie, dokupując tylko chustki i obuwie. Zakupy robiono jednak nieczęsto, głównie ze względów finansowych. Tylko bogate gospodynie mogły poszczycić się bogato zdobionymi strojami. Ze względu na koszt, zasadnicza forma stroju kobiecego nie zmieniła się przez całe dziesiątki lat. Jego części przekazywano z pokolenia na pokolenie. Ubogie kobiety jednak strojów wilamowickich nie miały. Na ludowo nie ubierały się również robotnice z miejscowej tkalni. Nosiły one niezgrabnie uszyte sukienki z rękawami i chustki na głowie, do tego często robocze fartuchy.
Haft w kobiecym stroju wilamowickim występował przede wszystkim na koszuli. Noszono trzy rodzaje koszul. Najstarszą formą była "ciasnocha", składająca się ze stanika i grubszej spódnicy. Na tę koszulę wkładano przez głowę koszulkę o nazwie "jupla" szytą z płótna. Przyramki i oszewki przy rękawach w "jupli" charakteryzowały się jednobarwnymi wyszyciami: białymi i żółtymi na żałobę, wiśniowymi i czerwonymi - na niedzielę, oranżowymi - na większe uroczystości. Jednak autorzy książki Wilamowianie i ich stroje poddają tę tezę w wątpliwość. Twierdzą oni, że tezy o takim a nie innym kolorze haftów nie potwierdzają ani badania, ani inne teksty. Według Kuhna: "Na ramionach i nadgarstkach jupla ozdobiona jest dodatkowo nakładanymi elementami z wyszyciami z żółtych jedwabnych nici, o dokładnie ustalonym, przekazywanym z pokolenia na pokolenie wzorze" (cytat za Wilamowianie i ich stroje). Wspomniany wzór składa się z trzech rzędów: myta krynkieła, wymysdiöfer i ponownie myta krynkieła. Inne kombinacje nie występowały. Hafty wykonywano w kolorze żółtym, który z czasem płowiał, przez co osiągał różne odcienie jasnej żółci, najczęściej zbliżone do piaskowej barwy. Hafty wykonywane były na naszytych paskach, które odpruwano do prania. Trzeci, nowszy rodzaj stanowiła koszula z krótkimi lub długimi rękawami uszyta z karczkiem, długim rozcięciem na piersiach i doszytym nadołkiem. Tradycja podaje, że zakładano na nią halki, czyli płócienne spódnice umożliwiające wierzchniej sukni utrzymanie odpowiedniej kopiastej sylwety. Po II wojnie światowej halki te wykonywano z płótna i ozdabiano białymi haftami u dołu, a zakładano je aż po 3-4 sztuki naraz.
Współcześnie hafty na jyple mocno zmieniły swój wygląd. Popularność zyskały hafty pomarańczowe. Prawdopodobnie na skutek przenoszenia wzorów haftów ze związek, które również występują w kolorze pomarańczowym. Możliwe, że kobiety nie potrafiące haftować, cięły pomarańczowe związki i zszywały w sposób przypominający wyszycia na jyple.
Zmianie uległ również kształt haftów. Wynika to głównie z braku chęci i umiejętności wyszywania. Zamawiający chcą otrzymać hafty tanio i szybko, co niestety skutkuje uproszczeniem i znacznym zmniejszeniem wzorów. Hafty na jyple uważane są bowiem za coś pospolitego, wyszywanego niemal masowo. Te zmienione hafty powielane przez kolejne hafciarki, kserowane jako wzory, dziś uważane są wręcz za tradycyjne. Cena takiego uproszczonego haftu waha się podobno między 80 a 150 złotych. Według mnie, jest to kwota śmiesznie niska, jednak w książce Wilamowianie i ich stroje czytamy: "Z powodu stosunkowo wysokiej ceny tego haftu wiele młodych dziewcząt zwraca się z prośbą o ich wykonanie do swoich rodzin, znajomych, niekoniecznie związanych z kulturą wilamowską, czasem próbują wyszywać je same. W ten sposób niektóre z nich odkrywają talent do haftowania i wykonują kolejne egzemplarze dla swoich koleżanek. Inne upraszają wzór i doprowadzają do kolejnych zmian w jego wyglądzie."
Hafty pojawiały się również na zapaskach - fartuszkach, co zapisano we wspomnianej przeze mnie księdze parafialnej z 1717 roku. Były to więc płócienne fartuszki wyszywane czerwonym jedwabiem w kwiaty. Hafty na fartuszkach zanikły jednak bardzo szybko i już XVIII wieku zaczęto nosić zapaski w biało czerwone paski, a następnie drukowane w motywy kwiatowe.
Ważnym elementem kobiecego stroju wilamowickiego są czepce. Zazwyczaj noszono aż 7-9 płóciennych bawełnianych czepków na raz, wierzchni uszyty był natomiast z brokatu w duże, żółto złote, srebrzyste, zielone, wiśniowe kwiaty na czerwonym tle. Nałożone na głowę czepce opasywano "związką" o miejscowej nazwie "drymła". Był to pas białego płótna o długości około 120 cm i szerokości około 35 cm, zwykle ozdobiony koronkami i haftami. Miały one różne kolory, na przykład czerwona związka używana była przede wszystkim do welonu oraz wówczas, gdy nie zakładano chustki na głowę. Wzdłuż jednego z dłuższych boków czerwonej związki (po założeniu widocznego nad czołem) i mniej więcej do połowy boków krótszych widniała bordowa koronka o takiej samej szerokości. Równolegle do nich, na brzegach, naszywano wąski pasek płótna z haftem w tym samym kolorze, co koronka. Miał on dodatkowo szerokie pasy haftu wykonanego bordowymi nićmi, czasem wypełnionego złotymi lub srebrnymi nićmi metalowymi.
O ile w innych elementach stroju wilamowickiego (poza kobiecą koszulą), haft nie odgrywał praktycznie żadnej roli, to w przypadku związek osiągnął on najwyższy poziom skomplikowania.
Trzy kolejne rodzaje związek nazywano żółtymi związkami, chociaż wykonywano je w aż trzech kolorach. W przeciwieństwie do związek czerwonych, te żółte obszywano białymi koronkami i wzdłuż nich ozdabiano naszytymi wąskimi paskami z haftami w kolorach, od których związki wzięły swoje nazwy: pomarańczowe związki, żółte związki oraz białe związki.
Na związkach żółtych występuje jeden z sześciu ściśle określonych wzorów haftu, przy czym większość z nich powtarza się we wszystkich trzech kolorach. Popularny był haft starowiejski, którego nazwa mogła świadczyć o pochodzeniu ze Starej Wsi. Inne wzory haftów nazywano: z krążkami, z esami i zawijasami, z esami i plackami oraz tyłami do siebie. Ostatni haft nosi nazwę czerwone wyszycie i jest jedynym wzorem, który pojawia się na czerwonej związce. Występuje on też w wersji pomarańczowej, żółtej i białej, ale zawsze nosi nazwę czerwonego wyszycia.
Najczęściej haft wypełniano złotymi bądź srebrnymi metalowymi nićmi. Zdarzają się jednak związki, których hafty całkowicie wyszyto nićmi metalowymi, z marginalnym dodatkiem czerwonych nici bądź zupełnie bez nich.
Najbardziej reprezentacyjny haft znajdował się przeważnie na środku dłuższego brzegu, czyli miejscu, gdzie wystawał spod chustki. Haft po jego bokach często był węższy lub wykonany z gorszych nici, często nawet w kolorze odpowiadającym skromniejszym związkom, np. w przypadku związek pomarańczowych - w żółtym. Najprostsze związki ozdabiano wzdłuż trzech brzegów drobną mereżką, tak samo jak związki noszone w okresie ciężkiej żałoby.
Związki pomarańczowe noszono do stroju odświętnego, żółte w okresie postu i adwentu, a białe - podczas lżejszej żałoby. O tym, jak ważny był to element stroju, może stanowić fakt, że dawniej kobieta posiadała około 20 związek. Pranie związek nie należy do najprostszych. Przed praniem haft odpruwa się od związki - w ogóle się go nie pierze, w przeciwieństwie do białego płótna, które prane jest najczęściej po trzech-czterech wyjściach.
Współcześnie związki wyszywa się z nici bordowych, a w szerszym pasie uzupełniane są one złotymi nićmi. Wykorzystuje się jeden wzór oparty na hafcie przedwojennym. Hafciarki wprowadzają jednak swoje innowacje, jak dodatkowy pas w kółka przy szerszym hafcie. Współcześnie koszt wykonania związki wynosi 400 złotych i jest przykładem wskrzeszenia archaicznej formy, niewykonywanej przez przeszło sto lat i to nie w wyniku działań regionalistów, lecz mieszkanek Wilamowic.
Chusty odziewacze stanowiły formę wierzchniego okrycia już od najdawniejszych czasów. Wspomniane już księgi parafialne wymieniały tuwalnie, obrusy i obruski, a choć zapisy pochodziły sprzed kilku wieków, tradycja ich używania zachowała się po dzień dzisiejszy. Tuwalnie ze złotym, czerwonym lub czarnym szyciem wzmiankowane przed połową XVII wieku odpowiadają wcześniej noszonym delikatnym, ozdobnym chustkom zwanym z niemiecka rańtuchami. W Polsce chusty odziewacze zwane są pod różnymi nazwami: "lańtuch", "łoktusza", "łoktuszka", "zawicie", "płachta", "obrus", "obrusek", a nazwy te wynikały z rozmiarów chusty, gatunku tkaniny, ozdobności, a także funkcji. W Wilamowicach "obrusy" i "obruski" były szyte z rąbkowego płótna, a następnie ozdabiane haftem. Gradacja wielkości i ozdobności zależała prawdopodobnie od stopnia zamożności kobiety i okazji do założenia. Chustki tureckie noszono do związek z żółtym haftem podczas adwentu lub postu oraz z białym haftem na okres żałoby. Niezależnie od rodzaju chustki, zakładano je na czepce w taki sposób, by po utworzeniu daszka i dwóch budek po obu stronach był widoczny haft.
Welon należy do najstarszych elementów wilamowskiego stroju. Początkowo szyto je z białego płótna, ale przez to, że zakrywały drogocenny strój znajdujący się pod nim, materiał zmieniono na perkal, a na początku XX wieku zaczęto używać prześwitujących tkanin - muślinu lub szychu. Welony były dawniej obszywane haftami - takimi samymi jak na żółtych związkach.
Materiały archiwalne jasno wskazują, że już w XVII wieku a nawet wcześniej w Wilamowicach funkcjonowały ozdobne elementy odzieży kobiecej. Stosowano koronki, wzorzyste wstążki i tkaniny, ale również haft. Co prawda haftowanych detali nie ma za wiele, może i dlatego nie każda kobieta z Wilamowic potrafiła wyszywać. Te, natomiast, które się tym zajmowały, posługiwały się jedynie paroma podstawowymi ściegami: łańcuszkowym, płaskim, krokiewkowym, supełkowym, wykonując powtarzające się te same motywy wilamowickie głównie w postaci spirali, meandrów, wolut, kratek, okienek, tulipanów, wazonów, tworzących układ kwadratu lub prostokąta i powtarzających się rytmicznie w kompozycji wstęgowej. Pierwotnie w do haftu używano nici jedwabnych, następnie, od początku XX wieku - kordonku i nici firmy DMC. W sytuacji, gdy kobieta nie potrafiła samodzielnie ozdobić koszuli, wyszycia bywały zamawiane u hafciarek bądź krawcowych. Natomiast według źródeł, zupełnie inaczej sytuacja miała się z haftami na związkach - te pomarańczowe, żółte i białe podobno potrafiły w 1925 roku wykonywać jedynie dwie hafciarki. Najbardziej skomplikowane wzory na związkach czerwonych były według Kuhna niemożliwe do wykonania przez żadną kobietę w Wilamowicach w tamtym okresie. Oznacza to, że wilamowickie hafciarstwo na początku XX zaczęło zanikać.
Jak jest dzisiaj? Podobno stroje wilamowskie ponownie wychodzą na ulice. Nie tylko na scenach, jako element występu zespołu ludowego, ale również podczas ważnych uroczystości, takich jak śluby, chrzciny itp. Nie jest to już ten sam strój co przed wojną. Zmianie uległy wykorzystywane materiały, odrzucono niektóre jego elementy, inne, jak hafty, uproszczono. Biorąc pod uwagę burzliwe losy Wilamowic, trzeba jednak okazać podziw, że zarówno język, jak i strój tego obszaru przetrwał do dziś i uważany jest za regionalny skarb.
Źródła:
Tymoteusz Król, Zbiór Pieśni wilamowskojęzycznych z Sammlung Horak w Volksmusikarchiv Des Bezirks Oberbayern w świetle najnowszych badań nad muzyką w Wilamowicach.
Józef Latosiński, Monografia miasteczka Wilamowic: na podstawie źródeł autentycznych; Drukarnia literacka pod zarz. L.K. Górskiego; Kraków 1910.
Barbara Bazielich, Atlas Polskich Strojów Ludowych. Strój wilamowicki; Polskie Towarzystwo Ludoznawcze; Wrocław 2001.
Chromik Bartłomiej, Filip Elżbieta Teresa, Kordyzon Wojciech, Król Tymoteusz, Majerska-Sznajder Justyna, Małanicz-Przybylska Maria, Waszczyńska Katarzyna, Wilamowianie i ich stroje. Dokumentacja językowego i kulturowego dziedzictwa Wilamowic; Wydział „Artes Liberales” UW, Centrum Zaangażowanych Badań nad Ciągłością Kulturową; Warszawa 2020.
Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis będzie dla Ciebie pomocny. Jeśli tak właśnie jest, zapraszam do lektury innych wpisów na blogu, znajdziesz tutaj wiele ciekawostek ze świata haftu oraz porady, jak samemu zacząć przygodę z tą techniką :) Będzie mi również miło, jeśli poślesz ten post dalej i dasz o nim znać znajomym! A jeśli chcesz wesprzeć moją działalność, może postawisz mi wirtualną kawę? Wiadomo, że przy ciepłym naparze lepiej się pracuje! :D Wystarczy, że klikniesz w link poniżej ;) Z góry dziękuję i do usłyszenia!
Comments