Kolekcjonerka. Teresa Szwedkowicz (1930 – 2001)
Teresa Szwedkowicz była znana w regionie opoczyńskim oraz okolicach jako kolekcjonerka. Chociaż z wykształcenia była nauczycielką wychowania plastycznego i technicznego w liceum ogólnokształcącym w Opocznie, to swoje serce oddała haftom oraz strojom ludowym. W wolnym czasie odwiedzała lokalne jarmarki, przeszukiwała ubrań do oddania, wyszukiwała artystki zajmujące się sztuką ludową - wszystko po to, by powiększać swoją własną, prywatną kolekcję przedmiotów związanych z rodzinnymi okolicami. Teresa na przestrzeni prawie pięćdziesięciu lat zgromadziła około 5000 obiektów. Chociaż nie była etnografką ani muzealniczką, opisywała i katalogowała każdy przedmiot w sposób skrupulatny oraz fachowy. Tworzyła katalogi, pisała artykuły, a także organizowała wystawy. Wszystko po to, by tymi elementami kultury zainteresować szerszą publikę.

To, co jednak zadziwia najbardziej jest fakt, że cała kolekcja znajdowała się nie w magazynie, czy osobnym, wynajętym pomieszczeniu, lecz w jej własnym mieszkaniu, w jednym z pokoi - była precyzyjnie ułożona w szafkach, na półkach, w szufladach, w tapczanie - wszędzie tam, gdzie znajdowało się choć trochę wolnego miejsca.
Miłość pani Teresy, jej pasję, ale również ten amatorski charakter przedsięwzięcia przedstawia Państwowe Muzeum Etnograficzne w Warszawie na wystawie czasowej Kolekcjonerka. Teresa Szwedkowicz (1930 – 2001). Wystawa, choć niewielka, jest godna polecenia. Całość zaaranżowano właśnie tak, jak mogło wyglądać mieszkanie pani Teresy. Pół-ścianki wyznaczają krawędzie pokoi w maleńkim mieszkaniu. Eksponaty zamiast w gablotach na ścianie, znajdują się w szufladzie tapczanu, komodzie i gablocie rodem z PRL-u. Czujemy się tak, jakbyśmy odwiedzili panią Teresę w domu. Jakby to ona sama pokazywała nam swoje skarby, jakby dzieliła się swoją pasją również po śmierci.
Wystawa łapie za serce - intymnością, starannością, ale także wszechobecną miłością - do sztuki, do haftu, ale i do kobiet. Przejawy sztuki ludowej często traktuje się jako coś anonimowego, jako wytwór masy. A tymczasem są to dzieła pracy czyichś rąk. Rąk należących zazwyczaj do kobiety - haftującej, szyjącej w zaciszu własnego domu. Kobiety bez twarzy, o imieniu, o którym zapomniał świat. Pani Teresa jednak, jakby na przekór, tam, gdzie było to możliwe, umieszczała imiona i nazwiska tych kobiet. Dawała im głos, pokazywała, jak ważna i doceniana była ich praca. Myśl tę kontynuuje także Muzeum. Na tabliczkach opisujących eksponaty znajdziemy ich nazwiska, a gdy nie są one znane, pojawia się informacja: autorka nieznana. Niby nic, a spotkałam się z tym po raz pierwszy.
Czy warto odwiedzić tę wystawę? Jeśli interesujesz się haftem oraz strojami ludowymi - koniecznie. Nie tylko poznasz wycinek opoczyńskiego dziedzictwa zebranego przez panią Teresę, ale także zadumasz się na temat praktyk pamięci i dziedzictwa niematerialnego, do którego zalicza się hafciarstwo.
Wystawę obejrzycie do 25 lutego 2025 roku w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie. Wejście wliczone jest w cenę biletu do całego muzeum w wysokości 19 złotych.







Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis będzie dla Ciebie pomocny. Jeśli tak właśnie jest, zapraszam do lektury innych wpisów na blogu, znajdziesz tutaj wiele ciekawostek ze świata haftu oraz porady, jak samemu zacząć przygodę z tą techniką :) Będzie mi również miło, jeśli poślesz ten post dalej i dasz o nim znać znajomym! A jeśli chcesz wesprzeć moją działalność, może postawisz mi wirtualną kawę? Wiadomo, że przy ciepłym naparze lepiej się pracuje! :D Wystarczy, że klikniesz w link poniżej ;) Z góry dziękuję i do usłyszenia!
Comments